Skuteczna dieta to brak diety, czyli jak schudnąć bez diety

utworzone przez | 7 grudnia 2015 | ZDROWE CIAŁO | 5 Komentarze

Skuteczna dieta, szybka i skuteczna dieta odchudzająca, jak szybko schudnąć, jak skutecznie schudnąć, diety odchudzające itd. – takie hasła bardzo często wpisywane są w wyszukiwarki internetowe.

Wygląda na to jakby wciąż, mimo znanego wszystkim efektu jojo lub szkodliwości niektórych diet odchudzających poszukiwana była „dieta cud”.

Osoby, które się odchudzają często popadają z jednej diety w drugą, a potem jeszcze w następną i nie zauważają tego, że i owszem, dieta da efekt na chwilę ale:

– albo po jej zakończeniu waga szybko wróci (efekt jojo – ten jest zauważany, ale nie zabezpiecza przed kolejnym podjęciem znowu podobnego odchudzania z nadzieją, że może będzie inaczej),

– albo schudniemy ale robiąc przy okazji tyle szkód dla organizmu, że nasze samopoczucie i wygląd bardzo się pogorszą.
Albo jedno i drugie – jak zresztą jest najczęściej!

Pomijając skutki uboczne diet odchudzających, dobrze wiemy, że same diety często są zupełnie różne i na tych różnych programach osoby zrzucają kilogramy. Jak to jest, że mimo skrajności w założeniach co jeść diety te działają? Jedne oparte są o eliminację tłuszczów, inne o pokarmy wysokobiałkowe, inne o tłuszcze i białka, jeszcze inne o całkowite wykluczenie węglowodanów itp.? Nie jedna droga a różne. Logicznie nasuwa się pytanie co łączy te wszystkie diety skoro mimo ogromnych różnic w założeniach efektem jest utrata kilogramów?

Otóż są 2 rzeczy, charakterystyczne praktycznie dla wszystkich diet odchudzających i do nich można byłoby sprowadzić  najważniejsze założenia decydujące o ich skuteczności.

1. Regularność posiłków i niepodjadanie (banalny ale kluczowy element zawarty we wszystkich dietach „cud”).
2. Eliminacja cukru.

Punkt 1 nie wymaga dłuższego komentarza. Wspomnę więc tylko, że chodzi głównie o utrzymanie przemiany materii na dobrym poziomie i nie robienie przez organizm zapasów na czas głodu.

Jeśli natomiast chodzi o cukier!

Na przestrzeni lat „dobrobytu”, odkąd mamy w sklepach ogrom dostępnej o każdej porze roku żywności, niewiele się zmieniło w zakresie ilości spożywanych białek i tłuszczy (nie biorąc pod uwagę „objadania się”), za to wiele zmieniło się pod względem ilości spożywanego cukru. Szacuje się, że spożycie cukru wzrosło nawet kilkadziesiąt razy.

Nie myślmy o cukrze jako tylko o słodyczach i o białym kryształowym cukrze jaki używany jest do codziennego słodzenia. Cukier bowiem obecnie znajduje się w większości produktów spożywczych. Słone i kwaśne gotowe sosy, zupy, dressingi zawierają cukier. Przyprawy zawierają cukier. Znajdziemy go w jogurtach, sokach, a nawet w wyrobach mięsnych i wędlinach. Pełno go w żywności typu fast food.

Dodatkowo cukier to nie tylko to, czym dosładza się produkty (w tym wypadku w produktach gotowych występuje pod kilkudziesięcioma nazwami). Cukier to także węglowodany – głównie mam na myśli węglowodany proste, jak np. wyroby z białej mąki. Także mleko, bo laktoza to nic innego jak cukier. Jest wszechobecny.
Najgorzej jest z sacharozą i fruktozą. Pod różnymi postaciami trafiają do większości produktów gotowych i łatwo zamieniają się w tkankę tłuszczową. Bardzo też obciążają wątrobę.

Właściwie osoby, które odżywiają się gotową żywnością, jadają fast foody i piją gotowe soki lub napoje – gdyby tylko odstawiły takie produkty, szybko okazałoby się, że zaczynają tracić kilogramy. Bez żadnej diety, a tylko eliminując cukier ukryty w pożywieniu.

Przeanalizujmy zalecenia dietetyczne różnych diet odchudzających i z łatwością dostrzeżemy, że 2 powyższe czynniki są im wspólne. Tylko 2. W zakresie innym – tego co jeść – diety różnią się od siebie, ale przecież nie jest logiczne by myśleć, że to o te inne rzeczy chodzi, jeśli weźmiemy pod uwagę skrajność zaleceń diet odchudzających. Chodzi więc głównie o te 2 aspekty decydujące o tym, czy dieta powoduje chudnięcie.

Pomijam oczywiście aspekt kalorii, bo jest oczywistym, że prowadząc kanapowy tryb życia i jadając 4000 kalorii – przekraczają one znacznie wydatek energetyczny organizmu, więc musi się to odkładać. ALE też warto mieć świadomość, że nadmiar pochłanianych przez część z nas kalorii głównie bierze się z węglowodanów prostych, czyli cukru.

Kiedyś przeliczałam ilość cukru zawartego w napoju kolorowym gazowanym i jego wartość kaloryczną. Właściwie wychodzi na to, że pijąc tylko jeden nieduży napój dziennie możemy przytyć kilka kilogramów w ciągu roku.
Liczy się również jakość kalorii, a nie tylko ich ilość. Kalorie z cukru zaburzają pracę hormonów.

Tania żywność naszpikowana cukrem i konserwantami by wydłużyć jej przydatność do spożycia nie służy szczupłej sylwetce. Warto mieć także świadomość, że w efekcie spożywania takiej żywności, koszty związane z jej spożywaniem w bilansie ogólnym będą wysokie.

Utrata wagi dla większości z nas nie jest problemem – choć bywa, jeśli ktoś zdążył rozregulować pracę hormonów i wpadł w pułapkę uzależnienia od taniej, fast foodowej i przecukrzonej żywności. Ale jeśli do tego nie doszło, to właściwie zaczynamy stosować dowolną, pierwszą z brzegu dietę odchudzającą i chudniemy. Powstaje tylko pytanie:
na jak długo? z jakimi skutkami dla organizmu?

Z reguły efekty odchudzania znikają szybko  (najpóźniej po kilku miesiącach). I nie może być inaczej jeśli wracamy do swoich przyzwyczajeń sprzed odchudzania. Stosowanie diet odchudzających wygląda jak ciągłe katowanie siebie. Dieta > chudnięcie > efekt jojo > kolejna dieta > znowu chudnięcie > kolejny efekt jojo… itd.

Właściwie bez trwałej zmiany stylu odżywiania nie ma szans aby było inaczej, a z czasem też chudnięcie na kolejnej diecie może być coraz trudniejsze.
Jeszcze gorzej jest z tym, co czynimy swojemu ciału po drodze (w zależności od wybranej diety).

Oczywiście są diety na, których chudniemy szybciej – jak np. wysokobiałkowa (białka wzmagają proces przemiany materii a samo ich trawienie zużywa więcej energii). Ale czy myślimy o tym, co przy okazji robimy swojemu ciału stosując przez dłuższy czas taką dietę? Również szybciej chudniemy na diecie niskokalorycznej. Ale o tym, że efekt jojo jest gwarantowany wie już chyba każdy, kto takiej diety próbował.
Każde działanie w życiu nie pozostaje bez określonych konsekwencji także i w zakresie wyboru jak chcemy się odchudzać.

Cytat  (jedna z osób robiących detoks):



„To był mój 3 detoks. Z każdym kolejnym czuję coraz większą ekscytację, mam większą wiedzę i postęp świadomości odżywiania. Ale na początku nie było tak pięknie. Ponad rok temu spróbowałam pierwszy raz walcząc o normalne życie. Po urodzeniu synka, aby zgubić zbędne kilogramy przeszłam na dietę Dukana. Schudłam 15 kg i wtedy zaczął się koszmar. Coraz gorsze samopoczucie, krew w stolcu, ciągłe biegunki, wymioty. Przez rok od lekarza do lekarza, badanie za badaniem. Byłam strzępkiem nerwów, słyszałam różne podejrzenia – rak, wrzody… i wtedy trafiłam na ten blog. Nie miałam nic do stracenia bo było już naprawdę źle. Na pierwszym detoksie było naprawdę ciężko – ciągłe migreny, mdłości, ale po 5 dniach wszystko ustąpiło i było tylko lepiej. Dodatkowo odzyskałam spokojny sen, już nie budzę się w nocy, a kiedy przychodzi bardziej nerwowy czas w pracy wracam do przepisów z oczyszczania i jest lepiej. W przeciągu roku odzyskałam siebie sprzed ciąży, a nawet więcej….”

Podobnych wypowiedzi i doświadczeń jest mnóstwo. Ale są też osoby, które patrzą tylko na wagę, nie zwracając uwagi, że czują się coraz gorzej i gorzej, bardziej niezdrowo wyglądają (oczy tracą blask, cera robi się ziemista, szara, pojawiają się zmiany na skórze i więcej zmarszczek, a samopoczucie fizyczne dołuje). Że owszem, nawet schudły, ale ich organizm zdecydowanie szybciej się starzeje. Bywają niejako „ślepe” na wszelkie inne sygnały z ciała widząc wskazówkę wagi kilka kilogramów niżej. Inny przykład (cytat z książki Alkaliczny styl życia):



„W październiku 2014 spotkałam koleżankę i szczęka mi opadła, bo z rozmiaru 14 zjechała na 6/8. Zaczęła mi opowiadać o swoim dietetyku. Pomyślałam, że ja też chcę, że mam w nosie zdrowe odżywianie. Chciałam szybkich efektów, na rok dam sobie luz, później jak już schudnę zacznę o siebie dbać… Kupiłam dietę i tak przez następne 2 miesiące. W życiu bym nie uwierzyła, gdybym tego nie doświadczyła! Po 2 miesiącach miałam dość wszystkiego! Dosłownie. Wystarczyły 2 miesiące na diecie węglowodanowo-białkowej, żebym poczuła się jak wrak. Dostałam pryszczy, worki pod oczami, byłam ciągle śpiąca. Spalam po 8 godz i nie mogłam się obudzić. Ciągłe zmęczenie, ziewałam non stop, zjadłam śniadanie i zasypiałam przy kawie. Wrócił ciągły ból głowy, niemal codziennie byłam
na środkach przeciwbólowych. W pracy zaczęłam używać windy, pomimo iż pracuję na 1p, wróciły kolana! Miałam dość złego samopoczucia. Bolała mnie głowa, bolały kolana, wyglądałam jakbym pracowała 12 godzin w kamieniołomach, a nie 8 w ciepłym biurze. Nie mogłam skorzystać z toalety, żeby się wypróżnić, robiłam sobie lewatywę, inaczej graniczyło to z cudem. 
Wróciłam po rozum do głowy. Zrobiłam sobie detox…”

 

Tymczasem można chudnąć skutecznie, ale jednocześnie odczuwać coraz lepsze samopoczucie. 
Samopoczucie i wygląd (nie tylko zgubione kilogramy) to jedyne wskaźniki czy coś nam służy czy nie.
Dla kontrastu cytat z takiej właśnie drogi (choć utrata wagi nie była tu głównym celem, to zgubione 20 kg jest imponujące, dlatego ten cytat wybrałam):


„Zakończyłam moją prawie 3 miesięczną przygodę z detoksem i chciałam się podzielić swoimi odczuciami i efektami. Akurat rozpaczliwie szukałam po stronach internetowych informacji na temat leczenia nadciśnienia gdy natknęłam się na informacje o detoksie i o jego pozytywnych skutkach dla zdrowia. Byłam osobą z wieloma przypadłościami………………………… z każdym dniem czułam się lepiej. Pierwsze efekty, już po tygodniu to ogromny przypływ energii, brak senności wciągu dnia, ustąpienie obrzęków z twarzy i nóg. Stopniowo zaczęło spadać ciśnienie,
więc w porozumieniu z lekarzem redukowałam dawkę leków. Dziś mogę się pochwalić że od miesiąca nie mam już nadciśnienia (zwykle mam 115/70). Również miesiąc temu odstawiłam sterydy wziewne na astmę i nie mam ataków kaszlu,:-) a po wcześniejszych
próbach nawet zmniejszenia dawki w ciągu kilku dni zaczynał męczyć mnie kaszel.
……………………………………. Moja skóra zrobiła się bardzo gładka, nawilżona, zero wyprysków, które pojawiały się w różnych okolicach ciała. Bardzo zmniejszył mi się cellulit (miałam ogromny). Nie mam wzdęć , bólów brzucha i zgagi. No i jeszcze jeden skutek uboczny detoksu, którego nie da się nie zauważyć, to utrata 20 kilogramów. Dla mnie to ewenement, bo ja naprawdę nie chodziłam głodna, jadłam spore porcje i nie zwiększyłam aktywności fizycznej… detoks wywarł również ogromny wpływ na moją psychikę. Na ten moment jestem osobą, która bardziej wierzy w siebie, teraz widzę że „ chcieć to móc”.
Jestem ponadto jakaś taka spokojniejsza, nie taka impulsywna jak wcześniej, pogodniejsza i nawet chandra mnie jak na razie nie dopada.
Myślałam że jak cały proces dobiegnie końca, będę miała ochotę rzucić się na słodycze, chleb i jakieś niezdrowe przekąski. A tu nic z tych rzeczy. Spróbowałam dziś słodkiej kawy i nie smakowała mi, chleb o którym już marzyłam też wcale nie był taki dobry jak mi się wydawało. I oby tak zostało”.

Jak zatem chudnąć zdrowo z korzyścią dla całego organizmu, a nie tylko wagi ciała??

Po pierwsze to trzeba nastawić się na trwałą zmianę i proces. Odchudzanie w dwa tygodnie będzie skuteczne tylko na następne dwa tygodnie. Czy to nam na pewno wystarcza? Ale musimy mieć świadomość, że tak właśnie jest i szybkie odchudzanie to również szybka utrata efektów. Zdrowa dieta odchudzająca to właściwie nie dieta, ale styl odżywiania.
Bo powrót do nawyków nie służących utrzymaniu szczupłej sylwetki oznacza powrót do nadwagi. Jest kilka istotnych elementów, które powodują, że zdrowe odchudzanie służy całemu naszemu ciału w tym naszej kondycji psychofizycznej, a nie tylko zrzuceniu paru kilogramów tłuszczyku. Wszystkie te elementy są zależne od siebie i jedne wpływają korzystnie na inne lub wręcz je warunkują, dlatego o wszystkie trzeba zadbać jednocześnie. Są to:

1. Oczyszczanie organizmu z toksyn i odkwaszanie

 

Kwasy i toksyny gromadzą się m.in. w tkance tłuszczowej. Spełnia ona więc rolę ochronną. Dopóki środowisko wewnętrzne będzie mocno zakwaszone, nie ma możliwości by utrata wagi była trwała, a tym bardziej by w ślad za utratą wagi pojawiało się doskonałe samopoczucie.

Bez oczyszczenia organizmu, a w tym gruntownego oczyszczenia jelit, składniki pokarmowe nie będą się dobrze przyswajały. W ślad za tym nasz organizm wciąż będzie czegoś „łaknął” – najpewniej z tych niezdrowych rzeczy, bo one w pewien sposób uzależniają. Będzie wciąż niedożywiony, a jego potrzeby niezaspokojone.

Zdarza się często, że nie wystarcza zwykły detoks dietą. Potrzeba wspomożenia naturalnymi środkami roślinnymi, ziołowymi, które pozwolą przeprowadzić prawdziwe porządki wewnątrz nas (sama realizuję to przez tzw. gruntowny detoks). Zależy jak dużo złogów w sobie zgromadziliśmy. Naoglądałam się i powiem, że gdybym tego nie zobaczyła, to nie przypuszczałabym co większość osób może nosić w swoich jelitach. Złogi gromadzone latami.

W jaki sposób procesy metaboliczne, procesy wchłaniania i wydalania mają przebiegać sprawnie przy „zaklajstrowanych” jelitach? Właściwie to nie ma takiej możliwości.
Toksyny i ciągłe zakwaszanie poprzez brak wewnętrznej czystości w układzie pokarmowym, czystości krwi i komórek upośledzają sprawne działanie całego organizmu, a zaczyna się od problemów z układem trawiennym.

 

2. Nawodnienie komórek

 

Ono zapewnia sprawne wyprowadzanie toksyn, sprawny transport składników odżywczych (a więc i odżywienie tkanek, narządów), dotlenienie organizmu, bo przecież tlen rozpuszczony jest w wodzie (krew, będąca transporterem wymienionych składa się z ok. 90% z wody). Przeciwdziała też powstawaniu obrzęków (tak… zatrzymywanie wody w organizmie często jest wynikiem niedostatecznego nawodnienia organizmu).
Bez picia odpowiedniej ilości wody krew staje się gęsta i składniki odżywcze z trudem transportowane są po ciele. Wciąż zatem, nawet dobrze jedząc, ale niedostatecznie dużo pijąc (najlepiej antyoksydacyjnej wody alkalicznej) możemy być niedożywieni. Przez to trudno jest nam wyregulować organizm i czuć jego prawdziwe potrzeby a łatwo pojawiają się ciągłe zachcianki na „coś”. Nawet nie wiemy na co, a zaspokajamy je najczęściej przez słodkie, które daje endorfiny, więc jest natychmiastową gratyfikacją.

Jedna zmiana w stylu życia, taka jak picie odpowiedniej i w odpowiedniej ilości wody często powoduje, że zaczynamy chudnąć. Spotkałam już takich osób sporo.

 

3. Przywrócenie sprawnego działania jelit i właściwej flory jelitowej.

 

Pasaż treści pokarmowych, wchłanianie składników, jakość dostającej się do organizmu wody (i wiele innych ważnych rzeczy, w tym także odporność naszego organizmu) zależy od kondycji jelit.
Wiele osób jest zagrzybionych. Wiele ma problemy z regularnym wypróżnianiem. Wiele nie ma w pełni drożnych jelit (m.in. widać to po kupie, która przepraszam, ale powinna wyglądać jak kiełbasa, a nie jak jakieś sznurki, nici, bobki itd.).

W jelicie cienkim odbywa się wchłanianie składników (przez kosmki jelitowe). W jelicie grubym odbywa się wchłanianie wody i produkcja niektórych witamin plus formowanie tego, co pozostało po wcześniejszych procesach bezużyteczne, do wydalenia.

Upośledzenie dobrej pracy jelit to szkody dla całego organizmu. To brak właściwego odżywienia i kumulowanie coraz większej ilości toksyn. Sprzyja to także powstawaniu tkanki tłuszczowej, w której jest doskonałe miejsce dla niewydalonych toksyn. To wszystko powoduje, że trudno jest utrzymać szczupłą sylwetkę. A czasem problem bywa odwrotny – trudno niektórym przytyć.

Na równowagę kwasowo-zasadową (odkwaszanie), sprawne codzienne oczyszczanie organizmu, kondycję naszych jelit – w największym stopniu wpływ ma nawadnianie i odżywianie. Nie jest to trudne, bo możemy jadać praktycznie wszystko (poza żywnością wysoko przetworzoną, przeładowaną cukrem, tłuszczami trans i oczyszczoną, bezwartościową solą – taka sól to również produkt wysoko przetworzony) ale we właściwej proporcji czyli zgodnie z zasadą 70/30 lub 80/20 (ilość procentowa żywności alkalizującej do zakwaszającej). Nieco więcej o zasadzie 70/30 pisałam m.in. tutaj: Równowaga w żywieniu to zarówno produkty zasadowe, jak i kwasowe.

Jeśli od czasu do czasu będziemy robić detoks i tak będziemy się odżywiać pomiędzy oczyszczaniem – nie powinniśmy mieć problemów z wagą. A jeśli chcemy nieco szybciej chudnąć to w ramch 20-30% żywności kwasotwórczej jedzmy taką, która jest bogata w skondensowane białko (ryby, drób, dobrej jakości wołowina) ale uzupełniając ją o 70-80% żywności alkalizującej (głównie warzyw). Odżywianie dalej będzie alkaliczne, czyli dbające o wewnętrzną równowagę pH i nie będziemy sobie szkodzić, a efekt gubienia kilogramów będzie nieco szybszy.

Oczywiście ważnych jest też kilka niuansów jak jadanie kiszonek pozytywnie wpływających na florę bakteryjną jelit lub codzienne dbanie o spożycie tłuszczy NNKT, niezbędnych nam, a przy tym korzystnie wpływających na odchudzanie i gubienie centymetrów w pasie. Ale to wszystko nie są skomplikowane rzeczy i każdy z nas może się nauczyć aby o nie dbać na co dzień, niejako automatycznie, czyli bez specjalnego zachodu.

 

4. Punkt ostatni – hormony!

 

Bardzo ważny aspekt, bo czasem rozregulowanie pracy hormonów niweczy wysiłki by zgubić wagę. Wiele osób doprowadziło siebie do tzw. insulinooporności (obniżona wrażliwość na działanie insuliny), co powoduje trudności w utrzymaniu wagi bądź odchudzaniu. Również inne hormony nie tylko insulina, mają wpływ na naszą wagę.

Sprawa z wyregulowaniem hormonów to nie jest jednak jakaś bardzo skomplikowana i tajemnicza rzecz, bo opiera się na prostych założeniach, które na pracę hormonów wpływają (piszę o ludziach przeciętnie zdrowych nie tych, co mają już problemy endokrynologiczne bądź diabetologiczne kwalifikujące się do leczenia). Choć kiedy już praca hormonów zostanie mocno, w wyniku zaniedbań, zaburzona to proces ich regulacji nie jest szybki i wymaga konsekwencji.

Co zatem wpływa na prawidłową pracę tych hormonów, które mają wpływ na odchudzanie i naszą wagę ciała??

Wszystkie poniższe punkty, choć są proste, mają swoje pełne podstawy naukowe:

Po pierwsze wykluczenie cukru.

W tym węglowodanów rafinowanych oraz odżywianie alkaliczne (70/30), dzięki któremu, oprócz cennych witamin i minerałów, dostarczymy też odpowiednią ilość błonnika. Obydwa warunki (brak cukru i zasada 70/30) będą bardzo korzystne dla regulacji poziomu insuliny.

Po drugie wyeliminowanie lub zdecydowane ograniczenie soków owocowych.

Soki nie zawierają błonnika, który hamuje przedostawanie się cukru do krwi. W efekcie fruktoza zawarta w takich sokach wywołuje identyczny efekt skoku insuliny jak cukier. Dodatkowo fruktoza dostarczana bez błonnika obciąża wątrobę i łatwo zamienia się w tłuszcz. By temu zapobiec owoce trzeba zjadać w całości.

Po trzecie jedzenie śniadań.

Najlepiej takich, które dają nam uczucie sytości na dłużej. Pomijanie śniadań wpływa na pracę hormonu odpowiedzialnego za poczucie głodu. W efekcie w bilansie dnia zjadamy więcej i zostało to udowodnione w badaniach naukowych. By mieć apetyt na śniadanie – czas na kolację jest nie później niż na 3-4 godziny przed snem. Jedzenie wczesnej kolacji pozytywnie też wpłynie na pracę wątroby i zapobiegnie odkładaniu się tkanki tłuszczowej z jedzenia, z którego energia o później porze nie ma już być gdzie zużyta (przecież śpimy).

Po czwarte jedzenie regularnie 3 posiłków dziennie.

Wpływa dobrze na pracę hormonów i problemy z insulinoopornością.

Po piąte wysypianie się.

Sen jest bardzo ważny dla prawidłowej pracy hormonów. Zostało udowodnione, że osoby, które notorycznie nie dosypiają mają większą skłonność do nadwagi i większe trudności z chudnięciem.

Po szóste radzenie sobie ze stresem.

Między innymi wysypianie się wpływa na ten aspekt pozytywnie. Stres to wydzielanie hormonu zwanego kortyzolem. Często wywołuje reakcję „zajadania go”. Dodatkowo stres sprzyja odkładaniu się tłuszczu trzewnego (tłuszcz wewnętrzny wokół wątroby, serca i innych narządów wewnętrznych). Jest z tym związanych wiele zdrowotnych skutków ubocznych a ponadto zaburza to działanie insuliny, prowadząc w efekcie do insulinooporności (zmniejszenia wrażliwości wątroby, mięśni, tkanki tłuszczowej na insulinę). Im więcej tkanki tłuszczowej na brzuchu tym większe prawdopodobieństwo otłuszczenia narządów wewnętrznych.

Po siódme ruch.

Nie dość, że wspomaga radzenie sobie ze stresem i jest tutaj wspaniałym antidotum redukującym poziom kortyzolu, nie mającym skutków ubocznych, to jeszcze powoduje spalanie tłuszczu, w tym również niebezpiecznego tłuszczu trzewnego. Tym samym podnosi też wrażliwość tkanek i narządów na insulinę.

Po ósme nieprzejadanie się.

Czyli jedzenie do uczucia niepełnej sytości. Powszechnie i od dawna wspomina się o zaspokojeniu głodu w 80%, a to dlatego, że ośrodek sytości w mózgu działa z opóźnieniem i kiedy jesteśmy „pełni” w 80%, najprawdopodobniej po 20 minutach okaże się, że czujemy się całkowicie najedzeni. Szybszemu odczuciu sytości sprzyja też jedzenie w posiłku błonnika.

 

Wszystkim, którzy chcą poczytać więcej o podstawach i badaniach naukowych dotyczących pracy naszych hormonów związanych z tyciem, problemach z jakimi się spotykamy przy zmianach na zdrowe odżywianie, powyżej wymienionych czynnikach wyjaśnionych w kategoriach naukowych polecam książkę napisaną bardzo przystępnym językiem „Słodka Pułapka” dr Robert H. Lustig.

Jak zwykle wszystko sprowadza się do tego samego:

– dbania o rownowagę kwasowo-zasadową,
– inne podstawowe czynniki takie jak śniadania, ruch, wysypianie się czy równowaga psychiczna,
– eliminację żywności przetworzonej i cukru,
– dbania o nawadnianie oraz o czyste środowisko wewnętrzne układu pokarmowego i komórek (detoks).

Póki co nikt nic tu nowego nie wymyślił. Nie istnieją cud medykamenty, ani diety cud. Podstawy tego, co nam służy od zawsze są te same. I nikt nie wymyśli nic innego, bo tak jak silnik samochodowy potrzebuje zasilania energią, tak i nasze ciało tego potrzebuje, a ona pochodzi bądź odnawia się przez jedzenie, wypoczynek, nawodnienie itd.

Jesteśmy skomplikowaną maszynerią, która jako całość musi działać sprawnie, bo nie ma tak, że cierpi tylko jeden narząd lub manifestuje się tylko jeden objaw. Z całą pewnością dołączą inne. Maszyneria ta wymaga stałych rzeczy, aby być w najlepszej sprawności i jak najmniej się zużywać.
W dodatku te rzeczy są w większości znane od dawna, a tylko raz po raz pojawiają się jakieś badania naukowe potwierdzające ich efektywność. Bądź nowe odkrycia na temat szczegółowych dobroczynnych działań czegoś na nasz organizm. ALE WCIĄŻ CHODZI O TO SAMO, o te same rzeczy, które nam służą. I zamiast szukać cudu, lepiej byłoby podejść do tematu odchudzania racjonalnie i długodystansowo. Wtedy nie tylko kilogramy spadną, ale też i pojawi się wiele innych efektów, o jakich nie myśleliśmy.

 

 

Ściąga zdrowych zakupów

Wygodna, w tabelkach – ułatwi Ci dbanie o różnorodność i równowagę kwasowo-zasadową. Na zdrowie <3

 

 

Moje książki teraz jako ebooki w formacie pdf:

 

 

 

 

 

 

5 komentarzy

  1. Guiltfree

    Cukier i inne produkty można łatwo zastąpić i wbrew pozorom nie jest to takie drogie.

    Odpowiedz
  2. Kuba

    Próbuję schudnąć, ale niestety każde podejście kończy się porażką. Może to przez to, że narzucam sobie zbyt szybkie tempo i zbyt mało jem? Później kończy się zawsze tak, że rzucam się na jedzenie 🙁

    http://turystykaioutdoor.blogspot.com/

    Odpowiedz
    • Beata Sokołowska

      Nie odchudzanie a zmiana trwała nawyków. Nie szybko a stopniowo. Najlepiej zrobić program roczny, który będzie nastawiony na regulację organizmu, oczyszczanie, uzupełnienie niedoborów, zadbanie o florę i układy organizmu. Stopniowo, ale skutecznie. Ja taki program proponuję z suplementami. Jeśli bez suplementów to dietetyk dobry i długodystansowo – z założeniem 6 – 12 miesięcy i ukierunkowaniem wielostronnym na powrót organizmu do równowagi (układów, odżywienia komórek, ich nawodnienia itp.) Czyli nie dieta odchudzająca bo to i tak po powrocie do starych nawyków zakończy się powrotem wagi.

      Odpowiedz
  3. Darka

    Ja z początku próbowałam IF, jednak nie dała mi ona zbyt wielkich efektów, pomimo tego że czasowo się trzymałam, to jednak ze względu na zmienne godziny pracy, nie było w tym regularności. Myślę, że to u mnie przesądziło o braku powodzenia. Postanowiłam porzucić więc dietę i zacząć się więcej ruszać. Muszę jednak powiedzieć jedno, ćwiczenia nie dają zbyt dużych efektów, gdy niezdrowo jemy. Dopiero po włączeniu zdrowego trybu odżywiania (tutaj podziękowania dla e-dietetyk) udało mi się osiągnąć cel. I wierzcie mi nie trzeba się głodzić, żeby zdrowo jeść 🙂

    Odpowiedz
  4. Kamila

    Mnie samej nigdy nie wychodziło, dopiero udało mi się schudnąć z cateringiem dietetycznym Łódzkie Pudełko. Miałam dietę 1500 kcal czyli dobra ilość a chudłam i nie chodziłam też głodna, bo posiłki były sycące i zdrowe. Do tego oczywiście ćwiczenia i efekty przyszły szybko 🙂

    Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

O mnie

Mam na imię Beata. Jestem psychologiem holistycznym i terapeutką. Pasjonuję się zdrowym, świadomym życiem i rozwojem wewnętrznym i duchowym. A szczególnie zmianą emocji, przekonań i świadomości. Piszę o tym, co pomogło mi uwolnić ograniczenia, pokochać siebie, odzyskać sens i równowagę w życiu. Wierzę, że to pomoże też Tobie. Czytaj dalej moją historię

psycholog online




Kup przewodnik o oczyszczaniu