ALKALICZNIE od strony psychicznej – podejście do problemów.

utworzone przez | 14 grudnia 2013 | EMOCJE i UMYSŁ | 0 komentarzy

Nieco inaczej dzisiaj, bo PSYCHOLOGICZNIE (ale od siebie). W pełni ALKALICZNY styl życia, to nie tylko to, co mamy na talerzu, ale także to, co mamy w sercu. I nawet trudno byłoby mi powiedzieć, na ile jedno może być ważniejsze od drugiego,  bo są to dla mnie sprawy równorzędne. Często też, kiedy ktoś zmienia nawyki żywieniowe, w ślad za tym, idą inne zmiany i na odwrót. Jakby jedno było spójne z drugim, nieodłączne. STRES ZAKWASZA i potrzeba nam balansu. Nie chodzi o problemy, które były, są i będą (więc uniknąć się ich nie da, bo to część naszego

życia) ale O NASZE do nich PODEJŚCIE. Na nasze zestresowanie wpływa także hałas, zbyt szybkie tempo, nadmiar bodźców, którego może nawet już nie czujemy, ale nasze ciało czuje.
Kiedy wczoraj wróciłam, po dość intensywnym tygodniu, z wieloma spotkaniami zawodowymi – wyłączyłam wszystko (telefon, tablet, laptop) i przez 2-3 godziny, w ciszy, oddałam się przygotowaniu ciasta chlebowego, prysznicowi z moim domowym, naturalnym rytuałem spa, ogarnięciu mieszkania. Ot.. proste czynności w ciszy. Przyniosły efekt!!!
Jeśli będę pisała coś w temacie tej ważnej części alkalicznego stylu życia (a nie mogę tego pominąć, bu czułabym się tak, jakbym do wyrobu czekolady, nie dodała kakao) – podobnie jak przy zdrowym pożywieniu, będę się odwoływała do kwestii zbadanych, sprawdzonych lub własnych doświadczeń. Powodem, dla którego chcę także i o tym pisać (od czasu do czasu), jest to, że doświadczyłam na sobie, jak wiele w życiu zależy od nas samych. Choć moja droga była bardzo długa, to jednak warto było ją przejść. Nie da się też drogi jednej osoby,  przełożyć bezpośrednio na inną. Do każdego z nas, zupełnie różne rzeczy mogą przemówić i być „zapłonem”. Wspominałam o wdzięczności – jako jednominutowym sposobie na stres i złapanie dystansu do życia – bo wdzięczność, to potężne uczucie, które może mieć ogromny wpływ na sposób odczuwania rzeczywistości wokół. A tutaj, krótko, chcę napisać o podejściu do
niewygodnych sytuacji czy problemów – pełnym napięcia i stresującym, bądź spokojnym.
Często problemy chodzą parami. Zupełnie niedawno, w jednym tygodniu, przytrafiły mi się 3 rzeczy. Najpierw zepsuł mi się laptop. Bez laptopa nie mogę zupełnie pracować, a czas jest obecnie dla mnie bardzo intensywny. Każdy dzień straty jest nie do odrobienia. Był to więc duży kłopot plus dodatkowy czas dowożenia laptopa do informatyka, potem do serwisu, szukania czy mogę gdzieś pożyczyć, plus brak danych z dysku, które są mi w pracy niezbędne oraz kilka dni sparaliżowanej pracy, której zaległości nadrabiałam potem siedząc po 12 godzin. Potem, zaczęło zalewać mi kuchnię. Wyciek był w rogu, zastawionym z każdej strony szafkami. Trzeba było wszystko opróżniać, odsuwać, naprawiać, co zajęło pół dnia, a sprzątanie bałaganu, jaki się wytworzył, całą sobotę. Nie wspomnę o tym, że wszystko w biegu, bo przecież były różne obowiązki poza tą pilną awarią. Na koniec dostałam wezwanie od komornika. Okazało się, że ponad 10 lat temu, kiedy sprzedałam mieszkanie, zostały jakieś nie popłacone rachunki telefoniczne. Wezwania przychodziły na stary adres, ja o tym nie wiedziałam i po 10 latach, odszukał mnie komornik, już z wyrokiem zapłaty także odsetek, kosztów sądowych, komorniczych itp. Kwota z kilkuset złotych urosła do 2500zł. Nie było to miłe i wpłynęło też na ograniczenia dla innych koniecznych wydatków. Wszystkie 3 zdarzenia w przeciągu 7 dni i mój stoicki spokój, jako reakcja. Moja córka skwitowała na koniec „jesteś jak zen”, a ja potraktowałam to, jako komplement i pomyślałam, jak wiele to znaczy. Jak zupełnie inaczej problemy się rozwiązuje, kiedy nie ma w tym stresu i walki, a tylko przyjęcie czegoś, co się zdarzyło i co trzeba zwyczajnie „załatwić”.
CZY TAK BYŁO ZAWSZE??? Ależ skąd. Kiedyś wpadałabym w skrajne nerwy. Do frustracji doprowadzała mnie już sytuacja, że nie mogę znaleźć jakiegoś ważnego papierka, który akurat jest mi potrzebny, że stoję w korku tracąc czas, a czasem nawet, że światła są czerwone. Nie wnosiło to nic więcej, poza stresem, napięciem.
Pamiętam moment, kiedy zaczęła się stopniowa zmiana, a ja zaczęłam uczyć się cierpliwości, a wraz z nią, zupełnie innego spojrzenia na codzienność i to, co się w niej przydarza. Wyzwalaczem były zupełnie proste słowa, które znalazłam u Ewy Foley „jest, jak jest”, potem wsparte słowami „Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodziła się z tym, czego zmienić nie mogę. Daj mi siłę bym zmieniała to, co zmienić mogę. I daj mi mądrość, abym odróżniła jedno od drugiego” (Marek Aureliusz).
Słowa te były dla mnie niczym innym, jak wyrazem akceptacji rzeczywistości taką, jaka jest, z aktywnością na szukanie rozwiązań tu, gdzie one są możliwe. I tak, stojąc w korku – powiedziałam sama do siebie „jest, jak jest”. W ślad za tym przyszły myśli, że nie mam na to wpływu, że denerwowanie się w tej kwestii na nic się zda, bo korek jest, a ja w nim stoję… Pojawił się uśmiech i spokój. To była dla mnie chwila takiego błysku. To takie proste. Od tego momentu, przywoływałam te słowa zawsze, ilekroć sprawy nie układały się po mojej myśli. Zauważenie, jak cudowne profity daje podejście do sytuacji bez nerwów, było wzmocnieniem. I tak oto, doszłam do tej cierpliwości, którą moja córka określiła ZEN. Jakość życia się zmieniła. Z całą pewnością miało to także ogromny wpływ na mój kręgosłup, którego od wielu lat nie czuję, a przecież kiedyś doktor chciał go operować. Równolegle wprowadzałam zmiany w odżywianiu i uczyłam się od nowa żyć, bo życie moje wcześniej, oderwane było od realiów, zdrowego rozsądku, myślenia, połączenia pomiędzy umysłem a sercem i było ciągłą walką z przeciwnościami losu. Wypełnione oczywiście stresem, emocjami, niecierpliwością, brakiem kontaktu ze sobą (bo nawet nie wiedziałam czego tak naprawdę chcę).
Przyznam szczerze, że w tygodniu opisanym powyżej, przez chwilę przyszła mi do głowy myśl, że jestem tak spokojna, że mam nadzieję nie dostanę kolejnych problemów celem testowania, jakie granice ma mój spokój (ponoć dostajemy w życiu problemy czy lekcje, na które jesteśmy gotowi) haha. Na szczęście, nic więcej wtedy się nie wydarzyło :).

 

CIERPLIWOŚĆ i SPOKÓJ dają MOC, przynoszą DYSTANS. Robimy to, co trzeba zrobić ot tak, po prostu. Świat nie wali się, a my nie mamy potrzeby używania przesadzonych słów typu „masakra, tragedia” itp., które tylko wzmacniają niezadowolenie, nerwy i frustrację i chyba każdy przyzna, nie są adekwatne do codziennych problemowych sytuacji, z jakimi się spotykamy. Dziś wiem, jak bardzo warto nauczyć się cierpliwości i – co najważniejsze – że można się jej nauczyć. Podobnie spokoju. Te 2 uczucia, mają ze sobą ścisły związek i wzmacniając jedno z nich, drugie także wzmacniamy. W moim przypadku wystarczyło wczuwanie się w słowa „jest, jak jest” i powtarzanie ich jak mantrę, tak często, jak wymagały tego okoliczności. Warto znaleźć swój sposób, który będzie skuteczny. Życie uzyska inną, lepszą jakość. Dodatkowym profitem jest to, że kiedy wypełnia nas spokój i cierpliwość – pojawia się też poczucie siły wewnętrznej i mocy. Problemy stają się prostsze, a rozwiązuje się je znacznie bardziej efektywnie. Umysł jest jasny, a drogocenne chwile nie są zatrute stresem :). Słowa Marka Aureliusza są dla mnie jednymi z najmądrzejszych, jakie kiedykolwiek słyszałam. Brak walki z tym, czego zmienić nie można jest jak nasz wewnętrzny skarb. Walka taka jest także nielogiczna, bo jedyne co nam przynosi – to destrukcyjne emocje. No a przecież, kiedy czegoś się nie da, to się nie da. Cóż lepszego nam pozostaje aniżeli zaakceptowanie tego prostego faktu i trwanie w spokoju?
Dzisiaj jest cudowna sobota, bo wokół mnie jest spokój, pachnie gotowaniem, chlebek upieczony, zajmuję się sobą i czeka mnie jeszcze film oraz książka :). Jest mi błogo, dobrze, przyjemnie i wszystkim takiego nastroju – w prostych
chwilach – życzę :).

Moje książki teraz jako ebooki w formacie pdf:

 

 

 

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

O mnie

Mam na imię Beata. Jestem psychologiem holistycznym i terapeutką. Pasjonuję się zdrowym, świadomym życiem i rozwojem wewnętrznym i duchowym. A szczególnie zmianą emocji, przekonań i świadomości. Piszę o tym, co pomogło mi uwolnić ograniczenia, pokochać siebie, odzyskać sens i równowagę w życiu. Wierzę, że to pomoże też Tobie. Czytaj dalej moją historię

psycholog online




Kup przewodnik o oczyszczaniu