DETOKS w pytaniach i odpowiedziach – Oczyszczanie organizmu może być różne

utworzone przez | 31 sierpnia 2015 | DETOKS, ZDROWE CIAŁO | 7 Komentarze

Pojawiły się sygnały, że niektórzy rozumieją detoks postem warzywno – owocowym (ODNOWA) i detoks gruntowny (głęboko oczyszczający jelito cienkie, metale ciężkie itd., antypasożytniczy) jako ten sam rodzaj detoksu.NIE to nie jest ten sam rodzaj oczyszczania organizmu. W związku z mylnym rozumieniem postanowiłam napisać tego posta i mam nadzieję, że kilka pytań i odpowiedzi wyjaśni istotę każdego z nich.
Czym się różni post warzywno-owocowy (odnowa) od gruntownego detoksu?

Jedno i drugie jest oczyszczaniem organizmu. Przy czym post warzywno-owocowy jest programem opartym wyłącznie na czasowym zastosowaniu diety, a detoks gruntowny łączy w sobie zalecenia dietetyczne (mniej rygorystyczne niż te podczas postu) z zastosowaniem suplementów ziołowo-roślinnych.

Który zatem rodzaj oczyszczania jest lepszy i który wybrać?

Nie możemy rozpatrywać tej kwestii w kategoriach lepszy/gorszy. Nieco inny jest cel, inne są też poniekąd efekty. Nie jest to też kwestia wyboru, bo powinniśmy korzystać i z jednej i drugiej formy detoksu.
Detoks postem warzywno-owocowym (ODNOWA) traktuję jako podstawową formę higieny. Z tego powodu opisałam go także w książce „Alkaliczny styl życia”, bo jeden lub dwa razy w roku, powinien go robić każdy (za wyjątkiem osób, które mają do tego przeciwwskazania).

Gdybym chciała zrobić jakieś obrazowe porównanie, to powiedziałabym tak: ODNOWA jest jak podstawowa higiena ciała, czyli codzienny prysznic z użyciem środka myjącego bród. DETOKS GRUNTOWNY natomiast jest jak peeeling ciała – czyli higiena bardziej dogłębna, bardziej specjalistyczna, do której nie wystarczy tylko mydło, ale trzeba czegoś więcej (środki służące do jego wykonania).

Lub inne porównanie – post warzywno-owocowy jest jak porządki świąteczne w mieszkaniu, a detoks gruntowny jest jak remont, malowanie, pozbycie się brudów z każdego zakamarka.

Poza tym jedno drugiego nie wyklucza, a wręcz przeciwnie – jedno drugie wspiera. Detoks warzywny robiony przed gruntownym oczyszczaniem dobrze przygotowuje organizm do zrobienia ostatecznych porządków. Z kolei jeśli robimy go po oczyszczaniu gruntownym, możemy mieć pewność, że nic już nie blokuje czerpania pełni z jego profitów oraz z minerałów i witamin, których w trakcie postu warzywnego sobie dostarczamy. Nie jest zatem ważne, który z nich robimy jako pierwszy, bo zawsze będą korzyści.

Jedynie takich form oczyszczania jak pełna głodówka nie powinniśmy robić bez pewności, że nie grasują w nas pasożyty. Nie dostarczając w ogóle pożywienia, moglibyśmy sobie wtedy zaszkodzić. Więc gdyby ktoś miał ochotę kiedykolwiek robić głodówkę to najpierw radziłabym wyczyścić organizm z pasożytów i głębokich złogów. Kiedyś jedną ze swoich głodówek robiłam po sesji kolonoterapii i choć jak wspominam dalej, nie jest to forma pełnego oczyszczenia (ze względu na swoje ograniczenia dotarcia do złogów) to i tak głodówka była znacznie lepsza, aniżeli ta bez oczyszczenia wcześniej jelit.

Dlaczego detoksu gruntownego nie opisałam w książce?

Sprawa jest prosta. Przy poście warzywno-owocowym zalecenia są identyczne dla każdego. Ta sama lista produktów spożywczych, te same zalecenia. Jeśli natomiast chodzi o detoks gruntowny, w zależności od kondycji naszego organizmu, dolegliwości czy dotychczasowego stylu życia, mogą być różnice w przygotowaniu do detoksu. Inaczej mówiąc przygotowanie niekoniecznie jest identyczne dla wszystkich.
Podążając dalej przykładem peelingu – są środki dostępne w drogeriach dla każdego, a są też peelingi specjalistyczne, które możemy zrobić wyłącznie u kosmetyczki lub dermatologa, którzy dobierają go w zależności od naszej skóry. Wszystko po to aby efekty były dla nas jak najlepsze.
Ta zindywidualizowana część nie pozwala detoksu gruntownego opisać w taki sposób, w jaki można opisać detoks postem warzywno-owocowym, gdzie we wskazówkach do jego przeprowadzenia można zawrzeć wszystko. Tym samym nie można go w sposób uniwersalny dla zoptymalizowania efektów opisać w książce. Wymaga to pewnej konsultacji. Również jeśli chodzi o to, co wydalane jest w trakcie detoksu gruntownego jest sprawą indywidualną, jest zróżnicowane.

No właśnie, zatrzymajmy się na tym. Czy trzeba przez to rozumieć, że odnowa jest niewystarczająca? I czym się różni to, co jest wydalane? Bo przecież w detoksie chodzi o usuwanie toksyn, więc jaka jest różnica?.  

A czy można wyremontować mieszkanie tylko raz, kiedy się do niego wprowadzamy a potem już tylko sprzątać? Niby można, ale łatwo sobie wyobrazić jaki będzie jego stan jeśli przez długi czas nic w nim nie będziemy robili. Podobnie jest z naszym ciałem, zwłaszcza, że nawet jeśli jadamy zdrowo, to nie na wszystko mamy wpływ. Toksyny w nas biorą się z odżywiania ale też ze środowiska, powietrza, wody, stresu, tempa życia, samochodów, kosmetyków, pasożytów itd..

Pasożyty nie wiadomo skąd mogą się w nas znaleźć. I nie ma co myśleć, że inni je mają ale nie my, bo problem dotyczy ponad 30% społeczeństwa, co oznacza, że co 3 człowiek może je mieć. Jeśli więc żyjemy w 3 osobowej rodzinie, to statystycznie jedna osoba z naszej rodziny ma pasożyty. Tak wyglądają dane prezentowane przez WHO (Światową Organizację Zdrowia), a doświadczeni lekarze twierdzą, że statystyka jest jeszcze bardziej pesymistyczna.

I tutaj pojawia się częściowa odpowiedź na pytanie czym się różni to, co jest wydalane. Jeśli w naszym organizmie są pasożyty, to nie ma możliwości aby pozbyć się ich detoksem opartym wyłącznie na diecie jak w poście warzywno-owocowym. Potrzeba jest stworzenia im takiego środowiska, które będzie dla nich nieprzyjazne na tyle, że nie będą one chciały w nim dłużej przebywać. Można to zrobić przy pomocy sprawdzonych pod względem swej skuteczności specyfików ziołowych (jakie są elementem programu detoksu gruntownego). Nie ma żadnej możliwości zrobienia tego jedzeniem zdrowej żywności albo detoksem dietą.

Niedawno usłyszałam wypowiedź lekarza, który stwierdził, że dziwi się iż dbamy o to aby nasze domowe zwierzęta nie były zarobaczone, a nie dbamy o to by samemu nie nosić pasożytów. RACJA… trudno jest się z tym nie zgodzić. Kolejna sprawa to usunięcie złogów z jelita cienkiego. Nie znajduję nawet słów jak to powiedzieć, aby choć w części oddawało to to, co widziałam, co ludzie noszą w sobie. Ogromne ilości bardzo brzydkich, dużych złogów.
A wypowiedź lekarza, który to widzi jest taka, że dziwi się jak jelita w ogóle mogą być drożne kiedy są tak oblepione.
Nie dziwi się natomiast ani zmęczeniu, ani kiepskiej pracy mózgu, złemu nastrojowi, brakowi energii, osłabieniu odporności, dolegliwościom, czy w efekcie też utracie zdrowia bo przecież produkowane przez złogi toksyny przedostają się do krwioobiegu i tym samym nie znajdują się tylko w naszym układzie pokarmowym, ale zatruwają nas w całości.

Jestem przekonana, że gdyby ktokolwiek z nas wiedział, że coś takiego nosi w sobie, to na pewno chciałby się tego pozbyć. Ale znowu… wydaje nam się, że nas to nie dotyczy. Błędnie, bo to co ja widziałam przykładowo u 22 latka czy u 30 latki początkowo wzbudzało ogromne zdziwienie, bo przecież młody człowiek to na pewno nie można się spodziewać nie wiadomo jakich złogów.
Przeciwnie, od wieku to nie zależy, ale od tego jak się prowadziliśmy, ile było błonnika w naszym jedzeniu, jak ono wpłynęło na zachowanie dobrej kondycji układu trawiennego itd.. I to nie tylko w ostatnim roku, dwóch, ale i wcześniej.

Kolonoterapia nie usunie takich złogów ponieważ jest ona w stanie tylko dosięgnąć zakamarków jelita grubego. A zalepione jest też jelito cienkie. Ogromną ilością mas, szlaków – często tak dużych, że jesteśmy zdziwieni jak i gdzie się to mieściło.

Jak zatem można dobrze się czuć? Nie można dopóki takie rzeczy, skądinąd bomby toksyn, są w nas.

Często po gruntownym oczyszczeniu ludziom mijają alergie, astma, problemy skórne, apatia czy nawet stany depresyjne. A coś takiego jak gładka cera, dużo energii, dobry sen czy świetna koncentracja są normalnym efektem detoksu jeśli w jego wyniku następuje naprawdę gruntowne wyczyszczenie złogów, wydalenie toksyn i odbudowanie zdrowej mikroflory.

Nie ma możliwości aby pozbyć się tego typu rzeczy detoksem przy pomocy diety. Po prostu jest to za mało. Nawet nie wiem ile czasu trzeba byłoby dobrej diety z dużą ilością błonnika – czy rok, czy dwa, czy więcej, aby było możliwe tak dobre oczyszczenie. I czy jest możliwe takie sprzątanie tylko dietą kiedy już tak mocno się coś zanieczyści i pozalepia.

Przychodzi mi do głowy to co powiedziała mi kiedyś moja przyjaciółka. Lata temu miała zaawansowanego raka. Robiła po jego wycięciu m.in. pełną głodówkę pod okiem specjalisty, trwającą aż 21 dni (to jedyna osoba jaką znam, która głodowała tak długo będąc w tym czasie tylko na 1/2 szklanki wody i 1/2 szklanki ziół dziennie).
W 18 głodówki dniu coś z niej wyszło. Określała to jako duże, ciemne, o bardzo brzydkim zapachu i mówiła, że czuła, jakby to jej wyszło aż spod żołądka. Z moich doświadczeń z ludźmi wynika, że takie głębokie złogi, jeśli ktoś ma, wychodzą w trakcie detoksu gruntownego, a ściślej mówiąc w trakcie jego kilkudniowej części głównej. Dzięki suplementom i specjalnej glince, która je rozmiękcza, wchłania, spowija tak aby były łatwe do wydalenia.

Pasożyty i takie głębokie, poprzyklejane zanieczyszczenia są fabryką toksyn. Cokolwiek nie robimy, dopóki ich się nie pozbędziemy, nie uzyskamy optymalnych efektów.
To główne różnice jeśli chodzi o to, co wydalamy i czego nie da się wydalić stosując dietę oczyszczającą.
Poza tym, w gruntownym detoksie pozbywamy się też metali ciężkich, kamieni. Są to naprawdę gruntowne porządki.

Edit:

W książce „Alkaliczny detoks” jest kilka rodzajów detoksu o różnym stopniu trudności. Detoks gruntowny jest tam opisany jako antypasożytniczy.

Po co zatem robić post warzywno-owocowy?

Ależ trzeba go robić i traktować jak powiedziałam, jako podstawę higieny. Nie wymaga inwestycji, może go zrobić prawie każdy. I powinien – robić systematycznie, czyli  przeprowadzając go przynajmniej raz w roku.
Przynosi wspaniałe efekty. Jest to naturalny czas odciążenia i regeneracji dla naszego układu trawiennego. A od jego kondycji zależy nasze zdrowie i samopoczucie.

Poza tym ten rodzaj detoksu jest jak głodówka. Mimo, że jemy warzywa to efekt głodówki wynika z ilości kalorii, których nie da się dostarczyć zbyt dużo, kiedy jemy tylko warzywa. W związku z tym organizm przestawia się na odżywianie wewnętrzne, czyli inaczej endogenne. W jego wyniku eliminowane są nawet ogniska zapalne w organizmie, które w dalszej kolejności mogłyby przerodzić się w jakąś chorobę.

Zafundowanie sobie okresu odżywiania endogennego to dla naszego ciała zbawienny czas. Więc jak najbardziej nie można tego pominąć. Samopoczucie wynagradza nam wysiłek. Jeśli ktoś nie doświadcza pełni dobrych efektów postu, to najprawdopodobniej coś w organizmie jest tak zaniedbane np. rozrośnięte grzyby, nie usunięte złogi, które na bieżąco produkują zbyt wiele toksyn, a może też rozpanoszone pasożyty – że uniemożliwia to osiągnięcie świetnego samopoczucia. Trzeba pamiętać, że zarówno grzyby, jak i pasożyty niekoniecznie kończą na naszym układzie pokarmowym ale też przedostają się do organizmu.

Czy detoks eliminuje też grzyby?

Detoks powinien być częścią kuracji anty grzybiczej, ale aby wyeliminować rozrośnięte grzyby potrzeba znacznie dłuższego czasu i diety, która grzybów niczym nie karmi. Jakiekolwiek ich dokarmianie nim organizm zostanie odgrzybiony, powoduje niweczenie efektów. Nieco o tym co jest konieczne w odżywianiu aby pozbyć się grzybów pisałam w poście: Grzyby candida i kandydoza. W każdym razie grzybów w ciągu miesiąca się nie pozbędziemy i trzeba po każdej dodatkowej, wzmacniającej kuracji jaką jest np. detoks, kontynuować odżywianie anty grzybicze. Można też wspomóc odżywianie suplementami by szybciej uzyskać efekty.

Czy można żyć zdrowo nie robiąc detoksu?

Nie żyjemy wysoko w Himalajach, z dala od cywilizacji, która choć bardzo przydatna i wygodna, produkuje też wiele zanieczyszczeń. Detoks jest koniecznością i jest wspieraniem zarówno zdrowia jak i witalności oraz urody ciała. Jest również przeciwdziałaniem chorobom, a często uruchamia też siły organizmu do samoleczenia czyli wspomaga zdrowienie. Powiedziałabym, że czystość wewnętrzna i zdrowy układ pokarmowy działają na wszystko co wiąże się z naszym samopoczuciem i wyglądem.

Więc kto chce dbać o siebie – powinien też wdrożyć detoks jako stały element swojego życia.

Nawet genetycznie jesteśmy do tego dobrze przystosowani, bowiem nim nastały czasy łatwego dostępu do żywności, nasi przodkowie mieli częste okresy głodu. A już na tzw. przednówku, kiedy zapasy z poprzedniego sezonu się kończyły, post (a więc i detoks) był standardem w życiu dla większości. Teraz, kiedy żywność przemysłowa zwyczajnie nie służy utrzymaniu w formie naszego układu pokarmowego, przejadanie się na co dzień raczej niż niedojadanie jest normą, ilość toksyn w środowisku jest nieunikniona – detoks jest jeszcze bardziej istotny i znaczący.

Wkrótce będę pisała artykuł, w którym jeszcze bardziej będę chciała podkreślić istotę detoksu oraz to jak należy go rozumieć i kiedy można uznać, że spełnił swoje zadanie.

Z doświadczeń swoich, obserwacji innych, wiedzy – śmiem twierdzić, że detoks jest najważniejszą składową dla utrzymania zdrowia. Dlatego też tak dużo czasu mu poświęcam, zajął sporo miejsca w mojej książce, oddaję się jego propagowaniu i czasem organizuję ODNOWĘ na Facebooku.

Robienie detoksów od czasu do czasu jest niezbędne by dobrze się czuć i dobrze funkcjonować. A jeśli ktoś czuje się dobrze, to zapewne włączając do stylu życia detoks, mógłby się czuć jeszcze lepiej.

Kiedy i jak zrobić detoks?

Post warzywno-owocowy może zrobić każdy sam według wskazówek zawartych w mojej książce, na blogu albo przyłączając się do grupy na Facebooku (wiosną lub jesienią). Osobiście zachęcam aby robić go wspólnie z wirtualną grupą bo jest łatwiej, bo jest to duże wsparcie i możliwość uzyskania odpowiedzi czy podpowiedzi na ewentualne pytania. To naprawdę daje duże wsparcie. Taki post w formie zmodyfikowanej, którą nazywam wersją „light” (wzbogacony o kasze i tłuszcze NNKT) – może być też dobrym wstępem do detoksu gruntownego, ale wymaga uzupełnienia przygotowania o suplementy, więc trzeba to zaplanować.

Osobiście polecam też robić sobie dzień odciążający – według wskazówek postu – raz w tygodniu. Dobrze wpłynie to na podtrzymanie efektów oraz na samopoczucie. Czyli np. lekki piątek. Zamiast postu warzywnego w takim dniu można po prostu zjeść 2 lekkie posiłki lub zrobić sobie dzień na koktajlach czy sokach i koktajlach albo dzień arbuzowy latem, bądź dzień tylko na jednym rodzaju kaszy zimą (monodieta).

Ściąga zdrowych zakupów

Wygodna, w tabelkach – ułatwi Ci dbanie o różnorodność i równowagę kwasowo-zasadową. Na zdrowie <3

 

Moje książki teraz jako ebooki w formacie pdf:

 
 
 
 

7 komentarzy

  1. Anonimowy

    Witam, będę po raz pierwszy przeprowadzać Odnowę i mam 3 pytania:
    1. Czy można pić Yerba mate ( zamiast uwielbianej kawy)?
    2. Co zamiast wody z cytryną? (Alergia na cytrusy)
    3. Czy można jeść jeżyny?

    Odpowiedz
    • Beata Sokołowska

      Yerba mate tak. Zamiast wody z cytryną – wodę. Najlepsza byłaby alkaliczna jeśli jest dostęp. Może być też woda ze szczyptą soli morskiej lub himalajskiej. Jeżyny – co prawda nie ma ich w wykazie ale wydaje mi się, że są mało słodkie więc trochę nie zaszkodzi, ale generalnie owoce ograniczamy :). Powodzenia!

      Odpowiedz
  2. Unknown

    Witam 🙂 Mam do Pani takie pytanie: skąd wziąć pewne, dokładne tabele pH poszczególnych produktów spożywczych? Internet jest tak pełny niezgodności, że aż trudno uwierzyć, jakim problemem jest zbadanie odczynu. Np. w zależności od strony znalazłem banany jako silnie kwasotwórcze, poprzez wszelkie wartości pośrednie, aż do silnie zasadotwórczych. Podobne niezgodności dotyczą śliwek, syropu klonowego, nasion dyni i wielu innych.
    Czy może Pani podpowiedzieć skąd brać rzetelne informacje?

    Odpowiedz
    • Beata Sokołowska

      Witam serdecznie. Odpowiedziałam na to samo pytanie na Facebooku. Kopiuję tę wypowiedź: "Dokładnych nie będzie. Pozim pH zależy od minerałów a zatem także od produktu konkretnego, rejonu z którego był brany, stopnia dojrzałości, stopnia przetworzenia itd. Stąd myślę są rozbieżności. Najlepiej się nimi nie przejmować. Można też sprawdzać po tabelach zawartości pierwiastków alkalizujących w produkcie – jeśli jest ich dużo, a mało cukru (w dowolnej postaci) to można uznać, że produkt będzie zasadotwórczy (ale taka ocena też nie będzie idealna)."

      Odpowiedz
  3. Dariusz Koriat

    Witam serdecznie.Dziękuję Pani za cudowną książkę,którą przeczytałem.Czeka mnie pierwszy raz w życiu detoks, do którego się powoli przygotowuję.Ale co mógłbym zrobić z moim synem 10 letnim, który nad życie kocha piłkę nożną.Gra praktycznie codziennnie i w zeszłym roku przytrafiła mu się lekka kontuzja.Miał delikatnie zbity mięśień/ścięgno w kolanie co wyleczyła bez żadnego problemu fizjoterapia.Ale zanim przechodził tą rechabilitację,poszliśmy do ortopedy sportowego,który po ręcznym zbadaniu kolana (sic!) zawyrokował-chondromelacja rzepki(kolano chrupało) i koniec z graniem w piłkę.Był to ogromny szok dla nas a dla dziecka dramat.Nie dawało mi to spokoju i w akcie rozpaczy pojechaliśmy na analize kropli krwi.Tam zobaczyliśmy,że syn ma bardzo dużo kryształów kwasu (nie pamiętam czy moczowego czy szczawiowego).Więc okazało się że był mega zakwaszony.Została zalecona suplementacja kwasem ortokrzemowym i regularne picie przegotowanej wody.Oczywiście został wyeliminowany cukier i nabiał (spożycie raz w tygodniu).W ciągu trzech dni skończyło się chrupanie w kolanie nawodnieniu i rozpuszczeniu krzyształów.I dziecko jest szczęśliwe bo ma zdrowe kolana i dalej rozwija swoją pasję.Dlatego mam gorące pytanie do Pani.Czy z zakwaszeniem organizmu syna jako sportowca poradzą sobie alkaliczne posiłki czy tez warto by było wprowadzić już w trakcie treningu (wode alkaliczną albo z dodatkiem cytryny)?Po treningu jakiego rodzaju posiłem mógłbym podawać?Przepraszam ale ja dopiero zaczynam więc stąd pytanie.Z czasem bym się doczytał ale tu nie chodzi o mnie tylko o syna.Dziękuję serdecznie.

    Odpowiedz
    • Beata Sokołowska

      Darek – KONIECZNIE picie wody alkalicznej. Woda alkaliczna rozpuszcza kryształy kwasów w stawach. Trzeba dłuższego czasu na to ale działa świetnie. Kiedy są rozpuszczone to i wydalone. Stawy zupełnie inaczej zaczynają funkcjonować. Wpływ wody alkalicznej na stawy (pozytywny) to jeden z najczęstszych efektów. Polecałabym wode łagodnie alkaliczną z koralowcem (link ref. jest w zakładce lub moge przesłać).

      Odpowiedz
  4. Dariusz Koriat

    Bardzo,bardzo dziękuję za odpowiedź i dobrą radę.Takie urządzenie niedługo będę posiadał (jest w budowie).Więc będę nawet tę wodę alkaliczną dawał synowi do szkoły, ponieważ i tak jako że jest w klasie sportowej ma 2 godziny wuefu codziennie plus trening w klubie po południu.W szkole zjada obiad i raczej to są obiadki kwasotwórcze więc woda tak myśle alkaliczna zrównoważy.Dziękuję serdecznie i pozdrawiam.

    Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

O mnie

Mam na imię Beata. Jestem psychologiem holistycznym i terapeutką. Pasjonuję się zdrowym, świadomym życiem i rozwojem wewnętrznym i duchowym. A szczególnie zmianą emocji, przekonań i świadomości. Piszę o tym, co pomogło mi uwolnić ograniczenia, pokochać siebie, odzyskać sens i równowagę w życiu. Wierzę, że to pomoże też Tobie. Czytaj dalej moją historię

psycholog online




Kup przewodnik o oczyszczaniu